Wysany: 2008-11-01, 00:15 Nasi przodkowie i ich udział w ważnych wydarzeniach
Każdy z nas ma w swojej Rodzinie kogoś kto wziął udział w tych najwazniejszych wydarzeniach w naszej historii. Proponuje utworzyć specjalny dział gdzie będziemy mogli umieszczać nasze wspomnienia.
Na początek przedstawię mojego Dziadka. Może jego życiorys kogoś zainteresuje.
Edward STĘSIK ur. 13. 10.1898 w Strzeszynku pod Poznaniem. Syn Wojciecha . Matka Katarzyna z domu Kaczmarek . Mój Dziadek po kądzieli. W wieku 4 lat przeprowadził sie w raz z Rodzicami do Poznania gdzie mieszkał aż do śmierci.
Ukończył szkołę powszechną 8 klas.
14.03.1917 zostaje powołany do niemieckiego wojska i skierowany do 23 batalionu Pionierów w Grudziądzu. Po 6 tygodniowym szkoleniu zostaje odesłany na front francuski ( dokładnie 4 maja 1917). W październiku zostaje ranny w lewą rękę i prawą nogę. Rany musiały być poważne bo został odesłany do szpitala w Kefeld, a później do Bur Erle w Westfalii. Udało nam się w maju tego roku zdobyć odpisy z kart szpitalnych . Okazało się bowiem że niemieckie szpitale przechowują takie rzeczy do dnia dzisiejszego (!!!!)
Rekonwalescencja trwała az do marca 1918. Po powrocie na front wziął udział w wielkiej ofensywie z 21 marca 1918 . 24 marca zostaje ponownie ranny w lewa rekę. Tym razem rana okazała się bardzo poważna i po pobycie w polowym szpitalu w Aht w Belgi zostaje odesłany do szpitala w Glanchen w Saksonii, Po wyleczeniu ran zostaje odesłany na na 14 dniowy urlop do domu. Był to sierpień 1918. Tu- najprawdopodobniej- spotyka swoich kolegów z cywila którzy tak jak i on siłą wcieleni do armii nie maja zamiaru umierać za Cesarza. Któryś z nich musiał mieć kontakt z ludźmi pomagającymi dezerterom w przedostaniu się do armii Hallera. Jednym z nich był p. Krzyżanowski u którego w mieszkaniu na Ogrodowej ukrywał się mój dziadek. Wyjazd z nie znanych mi powodów nie doszedł do skutku. W tym czasie udało się Dziadkowi nawiązać kontakt z POW na Zabór Pruski. 20.09 .1918 zostaje członkiem tej organizacji. Przydzielony zostaje do oddziału Poznań-Łazarz pod komendę Mariana Wiśniewskiego, byłego kaprala armii pruskiej. 05 listopada 1918 w w mieszkaniu wachmistrza Stanisława Jezierskiego przy ul. Matejki 56 ( w raz z innymi kolegami) mój Dziadek składa przyrzeczenie . Zostaje pełnoprawnym członkiem POW i skautem. Przyjmuje pseudonim "Tell" . Jako ciekawostkę mogę podać iż świadkiem tego wydarzenia był Czesław Gemke. Jeden z inicjatorów ruchów narodowo-wyzwoleńczych w tamtych latach. Dokładny opis działalności tego oddziału ( w formie wspomnień Mariana Wiśniwskiego ) jest dostępny w CAW syg.2027/5.
13.11. 1918 w raz kolegami bierze udział w tzw. zamach na Ratusz.
19.11.1918 na rozkaz Arkadego Fiedlera -wówczas sekretarza POW na Zabór Pruski grupa z Łazarza zajęła fort IX w raz z przyległymi magazynami. Obiekt wybrano celowo ze względu na ilość zgromadzonego materiału ( informacji o tym dostarczały kobiety zatrudnione w magazynach.) oraz strategiczne położenie ( fort bronił dostępu do Poznania blokując tory z kierunku Berlina). Czytając opis całej akcji ma się dziwne wrażenie iż w ich przypadku odwaga i brawura była na jednakowym poziomie z bezmyślnością by nie rzec mocniej: z głupotą. 24 ludzi uzbrojonych w mausery i broń krótką wyruszyło zdobyć fort osadzony przez saperów 29 pułku saperów stacjonujących w koszarach Rolnej. Z innych dostępnych mi materiałów wynika jasno iż był to pułk trzymany "twardą" ręka przez swoich dowódców. Porównuje się dyscyplinę do 6 pułku grenadierów. Wiśniewski wraz ze swoim zastępcą Łucjanem Ryszczyńskim, Marjanem Wenckiem, 15-letnim(!!) Feliksem Bautą oraz moim Dziadkiem zostali wpuszczeni na Odwach fortu. Tu-moim zdaniem trochę - bezczelnie zażądali przekazanie fortu ich oddziałowi. Po krótkiej walce udało im sie opanować fort w raz z przyległościami. Z przyczyn od nich juz nie zależnych nie udało im sie jednak fortu utrzymać. Z miasta nie nadeszły posiłki - uznano i iż na wybuch Powstania jest jednak za wcześnie-z miasta dojechał jednak 29 pułk saperów. Fort odbili a wziętych do niewoli powstańców najpierw pobito a później przewieziono do koszar na Rolną. Tu wyrokiem Sądu Polowego zostali skazani na rozstrzelanie. Wyroku na szczęscie nie wykonano.
Zostali zwolnieni 21 listopada 1918 dzięki zabiegom ks. Malińskiego , Bohdana Hulewicza i innych. Po zwolnieniu Dziadek wstapił do tworzonych oddziałów Słuzby Straży i Bezpieczeństwa. Przydzielono go do drugiej kompanii por. Krauzego. Kompania stacjonowała w forcie Raucha. 27 grudnia 1918 kompania ta przebywała na Zamku i stamtąd ruszyła na pomoc I kompanii SSiB w walce o Komendę Policji. Jeszcze w grudniu 1918 zostaje podjęta decyzja o utworzeniu pierwszego oddziału wojsk wielkopolskich. Dowódcą tego oddziału zostaje Tomaszewski. Dziadek jako członek I kompanii pod dowództwem ppor. Sępińskiego 01.01.1919 wyjeżdza na front północny. Rejon działania oddziału to Szubin -Rynarzewo. Na tym odcinku przebywa aż do maja.
W lutym bierze aktywny udział w zdobyciu pociągu pancernego pod Rynarzewem co poświadcza swoim zaświadczeniem ( oryginał dokumentu w CAW) Bolesław Linke z-ca dowódcy kompanii. Pod koniec maja zostaje odesłany do Poznania i przydzielony do 2 batalionu saperów na Debcu. W czerwcu zostaje przydzielony do 17 batalionu saperów który w tym czasie należał do 17 dywizji Wielkopolskiej i wysłany na front bolszewicki. Jednostka osłania odwrót z pod Wilna , Wilejki, Małodeczna aż do Warszawy. Tu zostaje wcielona do 5 armii i bierze udział w Bitwie Warszawskiej. Wspomne tylko iż Dziadka kompania w trakcie osłaniania odwrotu dywizji straciła 1/ 4 stanu, wsławiła się walkami w rejonie wsi Matjasy gdzie przez cztery godziny odpierała ataki rosyjskiej konnicy. Czas ten pozwolił na przemieszczenie w bezpieczne miejsce sztabu dywizji i przegrupowanie reszty dywizji.
04.03.1920 zostaje awansowany do stopnia kaprala.
Do Poznania wraca 24.11.1920 . Służy w 7 pułku saperów. Do rezerwy zostaje przeniesiony 13.07.1921.
Dziadka odznaczenia:Krzyż Żelazny II kl. Krzyż "Za Odwagę " Naczelnej Rady Ludowej, Medal" Polska Swemu Obrońcy" Medal Niepodległości , Krzyż Powstańczy.
Nie udało mi się wyjaśnić przyczyny dla jakiej Dziadek nie wziął udziału we Wrześniu 1939.
Podlegał mobilizacji ale faktem jest że w wojsku nie był. Z opowiadań mojej mamy wiem że " razem z kolegami doszli az pod Warszawę " ale w 1939 w walkach udziału nie brał.
Po wejściu Niemców wszystkie swoje powstańcze dokumenty i odznaczenia zakopał w przydomowej komórce. Pewnej nocy pojawili się Niemcy dali parę minut na spakowanie i ich wyrzucili z tego mieszkania. Domy zaczęto wyburzać. Traf chciał że zakopane dokumenty znalazł Dziadka znajomy. Odniósł mu je. Dziadek drugi raz nie zaryzykował i całość tego co miał spalił. Dokumenty jakie mamy w tej chwili to wszystko kserokopie tego co udało nam się z moim Bratem poszukać w archiwach.
Okres wojenny oraz czas po wojnie to już tylko wspomnienia mojej Babci i mojej Mamy. Nie mam juz żadnej możliwości udokumentowania tego co pozostało w tych wspomnieniach.
Gdybym je tu wszystkie przytoczył większość posądziła by mnie- delikatnie mówiąc- o koloryzowanie. Tak dla przykładu tego co go spotkało: Dziadek w okupację pracował w Elektrowni i miał 24 godzinny auswais. Zimą 1940 wracając w nocy do domu( mieszkali wtedy na Winiarach takie zadupie na peryferiach Poznania) a będąc delikatnie mówiąc "pod wpływem" zmęczony marszem położył się pod płotem i zasnął. Przechodzący patrol z nudów lub z litości dostarczył go -już zamarzniętego- na zarekwirowanych sankach do domu. Babcia położyła Dziadka na łozku koło pieca , a sama za zgodą żołnierzy pobiegła po księdza. O szpitalu czy lekarzu nie było mowy. Tak przeleżał do rana i .... odtajał. Był potem mocno chory ale przeżył. Takich i podobnych wistów o moim Dziadku mam naprawdę sporo.
Mój pradziadek po mieczu w czasie I wojny walczył po drugiej stronie co dziadek Jacka. Od 1902 roku był jegrem cara batiuszki. Dokładnie , tak jak jego ojciec był żołnierzem 27 pułku kawalerii. Z tym pułkiem- którego oficerem i pózniejszym dowódcą był niejaki marszałek Manerheim- przeszedł szlak bojowy od wojny Japońsko - Rosyjskiej do niewoli pruskiej. W plieny papał w pok koniec 1916 roku kiedy temu debilowi Manerhaimowi zachciało się szarży całą dywizją kawalerii, bez ubezpieczenia skrzydeł. Jak to sie mogło skończyć tak sie skończyło. Niemcy ich zmasakrowali i na dwa lata trafił na wikt kaizera. W 1919 r. zdążył sie załapać na walki polsko - litewskie. Jak dorwe mojego brata to jako ciekawostkę zamieszczę zdjęcia szwadronu litewskiej kawalerii dowodzonego przez mojego przodka oraz zdjęcia garnizonowe w pełnej gali oficerskiej. Po szczęśliwej demobilizacji w 1921 r. mój pradziadek wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Z opowieści wiem, że niebardzo podobał mu się porządek rzeczy w którym zabrakło jego Cesarza. W końcu pomiędzy wojnami czas spędzał miło na służbie w Petersburgu. Bóg go opuscił dopiero w 1938 r. kiedy wrócił do domu. Wojna i towarzysze radzieccy w ramach ekskursji krajoznawczych zafundowali jego bliskim pobyt na Syberii lub bezpośrednie spotkanie z towarzyszem Mauzerem wz. C 96. Zycie uratowali mu najpierw Niemcy zajmując przed ruskimi mój rodzinny kawałek litwy ( połozony w uwczesnych granicach Polski), potem zaś polscy komuniści litościwie zsyłając go na ziemie odzyskane w ramach akcji walki z litewskimi partyzantami , którym wiekowy już człowiek udzielał pomocy żywnościowej. Inni nie zesłani mieli przesrane, bo ich rozstrzeliwali na miejscu. Na porządku dzsiennym było przechodzenie granicy polskiej przez ruskich juz w latach 45-50. Mój ojciec był swiadkiem jak ruscy pogranicznicy dla zabawy powiesili 14 letniego chłopaka, który bawił się destruktem karabinu. Nie groził nikomu, autentycznie bawił sie nim. Pradziadek zmarł w wieku 98 lat. Nigdy nie chorował, całe życie palił papierosy, pił do smierci ( w ilosciach umiarkowanych). Jedyna pamiatka jaka mi po nim została to garść zdjęc i ksiązki wydawane przez litwinów w XIX wieku w USA. I oczywiście rodzinne opowieści. To duzo , bo było komu wspominać i okim. Wielu innych spotkał los gorszy, bo nie wiadomo nawet gdzie są ich groby. To tyczy wielu członków mojej rodziny.
Oto krótka historia mojego pradziadka (Ojca mojej Babci od strony Taty)
Kazimierz Rabski, syn Władysława i Heleny z domu Hübscher, urodził się 21 lutego 1887 roku w Miłosławiu w powiecie wrzesińskim. Po uzyskaniu matury w Gimnazjum św. Marii Magdaleny w Poznaniu, rozpoczął studia medyczne w Lipsku. Studia te kontynuował na uniwersytetach w Berlinie, Gryfii i we Wrocławiu. Właśnie we Wrocławiu, w dniu
4 sierpnia 1914 roku, uzyskał dyplom lekarski oraz prawo wykonywania zawodu. Niemal natychmiast rozpoczął pracę w Szpitalu Wojskowym w Kolbitzow pod Szczecinem. W roku 1917 Kazimierz Rabski praktykował w Sanatorium dla Płucno- Chorych w Davos
w Szwajcarii.
W roku 1918 został zmobilizowany do służby w armii cesarskiej. Jego pierwszym przydziałem (wrzesień 1918 roku) był główny szpital twierdzy poznańskiej gdzie mianowano go lekarzem – asystentem.
Następnie (od listopada 1918 do stycznia 1919) przydzielono go jako lekarza w dywizji piechoty w St. Quentin, w Szpitalu Polowym nr 27.
W styczniu 1919 roku powrócił do Polski, gdzie z miejsca podjął stanowisko lekarza pułkowego w Szpitalu Wojskowym Czerwonego Krzyża w Grodzisku Wielkopolskim oraz w Poznaniu. (…)
W roku 1927 roku uhonorowany został pamiątkową odznaką 15. pułku ułanów poznańskich.
W czasie ostatniej kadencji (do września 1939 roku) pełnił również funkcję wiceprezesa Izby Lekarskiej w Poznaniu.
Wybuch wojny we wrześniu 1939 roku sprawił, że Kazimierz Rabski w stopniu kapitana, został zmobilizowany do kadry lekarskiej 1.(lub 10.) Szpitala Okręgowego. Wycofując się przed wojskami niemieckimi na wschód w ostatnich dniach września dostał się do niewoli sowieckiej.
W styczniu 1940 roku, rodzina otrzymała wysłaną ze Starobielska kartkę pocztową i jeszcze w marcu tegoż roku telegram z jego podpisem. Od tamtego czasu słuch po Kazimierzu Rabskim zaginął. Udało się ponad wszelką wątpliwość ustalić, że Jego nazwisko figuruje na liście żołnierzy ze Starobielska pod numerem 2907.
Kazimierz Rabski, ofiara sowieckiej zbrodni, najprawdopodobniej zginął w kwietniu 1940 roku i spoczywa na cmentarzu Charków Piatichatki.
Oto treść listu z obozu. (Zachowane oryginalna pisownia oraz układ tekstu.)
Staro- Bielsk dn. 3 I.40 – 4. I. 40
Moja Kochana Iluchno. Dzisiaj około drugiej to jest
dwunastej według czasu środkowo– europejskiego- otrzy-
małem pierwszą wiadomość o Was. Radość nasza była
wielka. Jakże jestem Bogu wdzięczny za Wasze ocalenie
i powrót do domu. Chciałbym wszystkich ściskać
i opowiadać o moim szczęściu. Gdy od Ciebie wia-
domości nie było czułem się prawie chorym. Te-
raz jest mi już dobrze. Jesteście mądre Kobietki.
U nas od kilku dni porządny mróz- do 20° a
może i więcej bo termometru nie mam. Brak
wiatru czyni jednakże go znośnym. W piecu pali-
my i mamy ciepło. W Sylwestra poszedłem już o
9 tej spać, byle tylko o niczem nie myśleć, Wstaję
zwykle około ½ 7, gdy Wy jeszcze w najlepsze śpicie.
Śniadanie około ½ 8, składa się z owsianki, lub dobrej
manny z chlebem. Porcje są wielkie, że zjeść je trudno.
O 11 ej herbatka z dobrym chlebem. Na obiad o 3 ej zw[ykle?]
Eintopfgericht – o 5- 6 tej kawa lub herbata chlebem.
Pod tym względem narzekać nie mogę. Dręczy mnie
jedynie nostalgia, bezczynność. Dzisiaj śliczny zi-
mowy dzień. Chwała Bogu że dni stają się znowu
dłuższe. O jakże chciałbym być z Wami i u Ciebie.
List od Ciebie nadejdzie zapewne dopiero w połowie
stycznia a nie jak [nieczytelne] pisałem pod koniec
grudnia. Co z marychem i ze Stefanami. Ki-
rowa[?] z Purzyńskim widziano gdzieś około Równe-
go. Dostali się zapewne do Rumunii lub Węgier
A Ira z dzieciakami już wróciła? Ile wyście
przeżyć musiały mogę sobie według własnych
przejść wystawić. Dziatki[?] uściskaj, gosposię pozdrów
Co porabiają znajomi? może mogłabyś coś dla mego
powrotu uczynić. Ściskam i całuję was mocno
i długo. Dzieci zapewne do szkoły chodzą. Gwiazdkę
tego roku miały biedactwa b. smutną. Czy zła-
many ogonek jeszcze egzystuje?[i]
Obraz1.jpg
Plik cignito 20910 raz(y) 10,62 KB
_________________ Dobre reko= duo amo, piro i dobre kazo...
Do jakiej GRH naleysz?: GRH 3 Bastion Grolman
Wiek: 51 Doczy: 20 Lut 2007 Posty: 2352 Skd: Gra
Wysany: 2008-11-02, 22:36
Mój pradziadek zmarł niestety przed moim urodzeniem, historię jego udziału w Powstaniu znam tylko z opowiadań jego córki, a mojej babki. Dziadek ruszył do Powstania ze Lwówka, i wraz z uformowanym tam oddziałem ruszył na fromt zachodni pod Zbąszyń. Coś jeszcze babcia mówiła o wojnie bolszewickiej, ale niechętnie bo ja młody byłem, a to jeszcze za komuny było. Wychodzi jednak na to, że z wybrał się z Wojskami Wielkopolskimi w wiadomym kierunku. Z wycieczki na wschód wrócił z pamiątką, do końca życia kuśtykał, a w nodze tkwił mu odłamek szrapnela. W czasie drugiej wojny światowej jako nielojalny powstaniec został wysiedlony w Kieleckie, wrócił do Lwówka w 1946r. Myślę że nie dostał czapy tylko dla tego, że we Lwówku i okolichach zaczęło się 3 I czyli po Poznaniu. Co ciekawe, jego córka, moja babcia nie pojechała z resztą rodziny tylko wojnę spędziła w jednym z folwarków pod Lwówkiem na robotach. Oczywiście nie potraktowano jej tego jak roboty w Niemczech, bo to Niemcy przyjechały do niej a nie ona do Niemiec ... Niestey nie zachowały się żadne materialne pamiątki z okresu dziadkowego wojowania w Powstaniu, nawet nie wiem gdzie mógłbym zacząć szukać. Sprawa komplikuje się o tyle, że pod Zbąszyniem Spychałów, bo tak dziadek się nazywał walczyło kilku, dwuch z nich tam nawet poległo, a żeby jeszcze bardziej było zakręcone, jeden z nich był dziadkowym imiennikiem, również Jan. Wiem tylko że mój sąsiad, nieżyjący już, również powstaniec miał żal do pradziadka, że ten po wojnie nie chciał mu poświadczyć udziału w powstaniu. Sąsiad jednak za powstańca został uznany i pamiętam że jak do sklepu przywozili towar i ustawiała się kolejka to on podchodził w pierwszej kolejności poza kolejnością bo był powstańcem. Ale to były lata wczesne osiemdziesiąte ... później albo nic nie przywozili, albo sąsiad nie zdążał bo przywozili tak mało, że jak się doczłapał tu już się kolejka rozchodziła, albo ja byłem w szkole i w kolejkach nie stałem.
Z opowiadań babci i najstarszej ciotki dowiedziałem się że tym co sprzyjało powstańcom najbardziej był spryt i niekonwencjonalne podejście do wojaczki. Opowiadała Babcia jak rozbroili posterunek niemiecki w jednej z wiosek na zachód od Lwówka, w trakcie wesela zaprosili do wspólnej zabawy niemców i tak długo pili zdrowie młodej pary aż ci się pochlali, po czym ich związali, odebrali broń i przejęli posterunek bez jednego wystrzału. Tak przekazały wspomniena pradziadka.
Zacznijcie poszukiwania od zbiorów Centralnego Archiwum Wojskowego. Podajcie jak największa ilość danych : datę urodzenia, imiona rodziców, adres zamieszkania miejsca gdzie walczyli. Jeżeli byli odznaczani lub chcecie się tego dowiedzeć piszcie do Kancelarii Prezydenta Biuro Kadr i Odznaczeń. Można poprosić o kwarendę w Archiwiach Państwowych. Wszytko trwa ale gdzie sie nam spieszy ? Ostatnio pisałem z prośbą do Kancelarii w kwietniu. Odpowiedź przyszła po 20.10 a pisałem w sprawie bardzo prostej: chodziło mi o odpis aktu nominacyjnego na pierwszy stopień oficerski. Rok 1971. Bywa ze odpowiedzi z archiwów przychodza po roku lub dłużej.
Mój pradziadek(od strony mamy) Antoni Śmiglak urodzony w 1898 roku, po otrzymaniu przepustki w Armii Niemieckiej na Boże Narodzenie roku 1918 wrócił do swojej wsi pod Szamotułami i przyłączył się do Powstania, do oddziału szamotulskiego, sformowanego pod Wieluniem. Walczył pod Kolnem i Kamionna w okolicach Międzychodu. Opowiadał o niemieckim CKMie zainstalowanym w gorzelni w Kamionnej oraz o potyczce nad jeziorem w Kolnie, gdzie po jednej stronie obsadzali Niemcy, a po drugiej stronie jeziora Powstańcy. Był mróz i jezioro było zamarznięte. Jednak ani Niemcy, ani Powstańcy nie odważyli się ruszyć przez jezioro. W Końcu Niecy wykonali pierwszy krok, czego efektem było załamanie się lodu... i jak pradziadek opowiadał... Nimcy potopili się w jeziorze. Mam gdzies jego wspomnienia z Powstania spisane na kartce. Odszukam to wstawię. Również brał udział w wojnie bolszewickiej i nie wiem czy nie przypadkiem w 15 p. u. , gdyż opowiadał, że na tamtym froncie spadł z konia, który go ciągnął za sobą i tez trochę kulał. Także na froncie bolszewickim, opowiadał, że siedzieli w wozie pancernym, a Ruusek podchodził, bo myślał, że to kuchnia polowa, jak się zbliżyli poszatkowali ich na kawałki. Tak pradziadek opowiadał, nie wiem ile w tym prawdy. Podczas II W.Ś. na szczęście nie miał problemów i mógł pozostać w Szamotułach. Z tego co babcia (jego córka ) opowiadała, umiał dogadać się z Niemcami. Co ciekawe miał taki sam przypadek, o jakim pisze Mizer. Po wojnie miał poświadczyć udział w Powstaniu mojego drugiego pradziadka, tym razem od strony ojca. Powiedział, że nie będzie świadczył komuś, kto nie walczył... i od tego czasu byli ze sobą w stanie wojny ... dopiero później poznali się moi rodzice. Mam kilka pamiątek po pradziadku, ale większość przekazałem na stałe wystawy w szamotulskim Gimnazium im. Powstańców Wielkopolskich, gdzie się uczyłem.
_________________ ,, jestem zwykym niemieckim psem, wilczurem, dajcie mi Karm !!!!!! ''
RoninPn [Usunity]
Wysany: 2009-03-20, 12:06
Tylko tyle zdoao si uchowa z dokumentw Pradziadka "Michaa Bandurskiego"
reszt strawi poar w II wojnie.
Dziadek "Wadysaw Bandurski" zanim zmar opowiada tylko e jego Ojciec pracowa na Koleji i zawracali pocigi lub odstawiali na bocznice eby Prusaki nie dojechay do Poznania w trakcie Powstania.
jc1234 !!! dziki za informacje gdzie szuka !!!
A oto historia mojego Pradziadka:
Henryk Przewony urodzony 21 stycznia 1893 roku w Pniewach z ojca Nepomucena i matki Wadysawy z Kucharskich. Ukoczy wysz szko realn o profilu matematyczno-przyrodniczym im. Bergera w Poznaniu, gdzie w 1910 roku zda ma matur. Nastpnie skoczy Miejsk Szko Handlow w Poznaniu, a potem Szko Dekoracyjn Oppermann & Co w Berlinie.
Dnia 6 marca wcielony do armii niemieckiej, do szwadronu zapasowego 1-go puku huzarw czarnych (Totenkopfhusaren) we Wrzeszczu. Po rocznej subie przeniesiony, jako wielkopolski agitator, do 36-go puku artylerii polowej w Malborku, a nastpnie rozkazem gen. Wagnera wysany z Gdaska na front bakaski do
83-go puku artylerii polowej armii marszaka Mackensena . W tej armii suy do koca pierwszej wojny wiatowej, zosta odznaczony Krzyem elaznym II kategorii. Odwrt zacz znad Morza Czarnego przez Bukareszt , Alpy Transylwaskie, Kronstadt, Siedmiogrd, obz jecw Szot. Aresztowany w Bruck ratowa si ucieczk przez Wiede. Dnia 6 stycznia 1919 roku wrci do rodzinnych Pniew. Nie zosta poznany przez najblisz rodzin z powodu wychudzenia (way 33 kg). Po krtkim odpoczynku zgosi si 13 stycznia 1919 roku do walk w Powstaniu Wielkopolskim. Wyruszy do Kwilcza i ju 16 stycznia wzi udzia w walce pod Kamionn. Po walce pod Kolnem przeniesiony do baonu w Kwilczu . W marcu skierowany do tworzenia 2-go puku strzelcw wielkopolskich do Chonicy koo Zbszynia. Dnia 19 czerwca 1919 roku mianowany sierantem. We wrzeniu 1919 roku bra udzia w tworzeniu 153-go puku piechoty wielkopolskiej, pniej 73-go puku piechoty grnolskiej w Grodzisku, Wolsztynie, Kocianie i Lipnie. W kwietniu 1920 roku zosta z II baonem 73-go puku piechoty wysany na pnocny odcinek wschodniego frontu i bra udzia w odwrocie lipcowym 1920r. We wrzeniu 1920 roku wycofany wraz z 73 pukiem do Solca Kujawskiego, dalej do Bydgoszczy i Obornik, skd w lutym 1921 roku zosta wysany do Kpna , gdzie w puk krtko przed III Powstaniem lskim zaj odcinek od Rychtalu do Wieruszowa. Po Powstaniu lskim i plebiscycie wysany z 23 dywizj piechoty do Ostrowa, dalej do Jarocina i Biedruska.
Dnia 7 padziernika 1921roku przeniesiony do rezerwy.
Za walki powstacze odznaczony Pamitkow Odznak za Waleczno w Powstaniu Wielkopolskim, Srebrnym Krzyem Zasugi, Medalem za Wojn 1918-1920 oraz Medalem Niepodlegoci. By czonkiem Zarzdu Bractwa Kurkowego i Towarzystwa Kupcw Samodzielnych, czonkiem Koa Oficerw Rezerwy, Sokoa, Towarzystwa piewu, Towarzystwa Przemysowcw, Ligi Morskiej, Czerwonego Krzya, Klubu Tenisowego i wielu innych. Od 1927 roku by naczelnikiem , a pniej prezesem Ochotniczej Stray Poarnej w Pniewach. By rwnie radnym miasta, czonkiem Komisji Rewizyjnej Kasy Miejskiej, Spki Wodnej, Spdzielni Rolnik oraz czonkiem Rady Nadzorczej Banku Kredytowego.
W okresie drugiej wojny wiatowej wysiedlony do Jdrzejowa, obrabowany przez okupanta i ssiadw.
Po wojnie schorowany, uznany za wroga wadzy ludowej zosta pozbawiony majtku i stanowisk. Przeladowany przez komunistycznych sugusw Rosji umiera 22 marca 1958 roku w Pniewach.
h_przewozny-1.jpg Mj pradziadek Henryk Przewony z on Zofi.
Dodam jeszcze, e brat pradziadka by w armii pruskiej lekarzem (Zahnarzt) i jako sierant, poleg podczas bitwy pod Verdun. A jeszcze jeden pradziadek Czesaw Grny by w Wojsku Polskim od 1934 roku. Walczy nad Bzur i zosta wzity do niewoli. Niestety niewiem o nim zbyt wiele, bo adko dzieli si przeyciami z wojny...
Nie moesz pisa nowych tematw Nie moesz odpowiada w tematach Nie moesz zmienia swoich postw Nie moesz usuwa swoich postw Nie moesz gosowa w ankietach Nie moesz zacza plikw na tym forum Moesz ciga zaczniki na tym forum